Übersetzung im Kontext von „które czynią wielką różnicę“ in Polnisch-Deutsch von Reverso Context: To małe akcenty, które czynią wielką różnicę!
Przykłady Odmieniaj Dopasuj słów Nie, prawie robi wielką różnicę, a odpowiedź nadal brzmi nie. Prawie robi wielką różnicę. Najwyraźniej prawie robiło wielką różnicę dla tych dwojga. Prawie robi wielką różnicę opensubtitles2 Prawie robi wielką różnicę, paniusiu. Jak to " Prawie robi wielką różnicę "? Prawie robi wielką różnice. To oznacza, że ImageBind generuje obrazy prawie jak człowiek, jednak z zaznaczeniem, że prawie robi tutaj wielką różnicę. Warto dodać, że ImageBind ma nie tylko generować w przyszłości oraz, ale także animacje, dźwięki, czy opisy. A wszystko to może ze sobą współgrać, tworząc jedną, spójną całość. „Pamiętaj synu, że mundial to turniej najłatwiejszy do wygrania. Zaledwie siedem meczów może dać ci nieśmiertelność” – to słowa Pablo Forlana, ojca Diego, kapitana reprezentacji Urugwaju. Pablo jako piłkarz (grał na pozycji środkowego obrońcy) wziął udział w dwóch Mundialach (w 1966 roku nie zagrał ani minuty, a Urugwaj dotarł do ćwierćfinału, w 1974 drużyna odpadła w fazie grupowej, a Forlan senior wystąpił we wszystkich trzech meczach). Diego ojca wysłuchał, ale wypełnić jego woli nie zdołał. Tytułu mistrzowskiego swojej drużynie nie dał, ale we wspomnianych siedmiu meczach wystąpił, przegrywając jednak dwa najważniejsze. Niestety, ostatnia porażka kosztowała go medal. Dotąd dwukrotnie Urugwajczycy cieszyli się z miejsc na podium – w 1930 i w 1950 roku zdobywali tytuły mistrzowskie. Krążek w RPA byłby więc trzecim dla tego kraju i z pewnością przybliżyłby Diego do nieśmiertelności. Indywidualne tytuły? Cóż, dziś są, za rok mało kto będzie pamiętał, że to Diego Forlan, kapitan i lider czwartego zespołu świata, został przez FIFA uznany najlepszym piłkarzem południowoafrykańskiego turnieju. Nie wspomną też o nim kroniki jako o królu strzelców Mundialu – choć pięć zdobytych goli stawia go na równi z Davidem Villą, Wesleyem Sneijderem i Thomasem Muellerem, to niedorzeczny regulamin statuetkę Złotego Buta przyznał jedynie młodemu Niemcowi. Inaczej mogłaby wyglądać ta statystyka. Kiedy w 51. minucie meczu o trzecie miejsce Forlan ekwilibrystycznym strzałem wyprowadził swój zespół na prowadzenie, był na najlepszej drodze do tego, by nie tylko zostać uznanym za numer jeden turnieju, ale również by czuć sięnumerem jeden tych mistrzostw. Po raz drugi stanął Diego przed szansą zapisania się w kronikach w 93 minucie spotkania, przy stanie 3-2 dla Niemców. Jego piękny strzał z rzutu wolnego wylądował jednak na poprzeczce bramki Manuela Neuera. Nie doprowadził Diego niemal w pojedynkę do dogrywki, nie został samodzielnym liderem klasyfikacji snajperów…. Brązowy medal Mundialu, tytuł króla strzelców i najlepszego zawodnika imprezy to byłoby coś! A przecież sezon klubowy zakończył zdobyciem Pucharu Ligi Europy, w której w dziewięciu meczach zdobył sześć bramek, z czego dwie w finale rozgrywek. Z takim dorobkiem Forlan mógłby, jako pierwszy Urugwajczyk w historii, cieszyć się tytułem dla najlepszego piłkarza roku, a przynajmniej stałby się poważnym graczem w walce o Złotą Piłkę FIFA (w styczniu 2011 to trofeum zostanie przyznane po raz pierwszy, podjęto decyzję o połączeniu plebiscytów FIFA World Player i Złotej Piłki France Football). Niewiele zabrakło… Niewiele zabrakło też rok temu, by Diego cieszył się z transferu do Realu Madryt albo Barcelony. Oba kluby, zrażone patem w negocjacjach z Valencią w sprawie kupna Davida Villi, bliskie były decyzji o wykupieniu Urugwajczyka z Atletico. Klauzula odstępnego wynosząca 36 mln euro odstraszyła jednak gigantów. Real zainwestował 35 mln w Karima Benzemę, a Barcelona 50 mln (i dołożyła kartę Samuela Eto’o) w transfer Zlatana Ibrahimovicia. Żaden z nich nie sprawdził się w nowych klubach… Karierę Forlana najlepiej opisuje słowo „prawie”… Prawie złapał Pana Boga za nogi, kiedy w styczniu 2002 roku zamienił Indepediente na Manchester United za 11 mln euro. Prawie zrobił w Premiership karierę (mógłby coś na ten temat powiedzieć Jerzy Dudek). Następnie grał w prawie czołowych klubach La Liga (Villareal i Atletico Madryt), i choć w każdym z nich sięgał po trofeo pichichi dla najskuteczniejszego snajpera ligi hiszpańskiej oraz po Złotego Buta dla najlepszego strzelca wszystkich lig europejskich, to wciąż uważany był za napastnika prawie ze światowej czołówki. Z powodu tego ostatniego „prawie” (oraz prawie odpowiedniego wieku) prawie zdecydowały się na jego zakup Real Madryt i Barcelona. W tym sezonie zdobył prawie najbardziej prestiżowe trofeum w klubowej piłce europejskiej. Podczas Mundialu w RPA prawie urzeczywistnił życzenie swojego ojca. Urugwaj prawie zdobył medal, a sam Diego (będąc prawie zdrowym) prawie został królem strzelców imprezy. Tego „prawie” prawie się pozbył, kiedy… prawie trafił z rzutu wolnego w 93 minucie „prawie finału”. Wszystkie te „prawie” sprawiają, że Diego Martin Forlan Corazo może czuć się piłkarzem prawie spełnionym… I tylko szkoda, że „prawie” robi wielką różnicę…
9. odcinek mojej serii let’s play Wiedźmin – Edycja RozszerzonaSubskrybuj: https://www.youtube.com/c/SpueradOglądaj całą serię tutaj: https://youtube.com/pla
Na różnego rodzaju forach internetowych często pojawia się pytanie, czy pomoc specjalisty jest konieczna w sprawach prowadzonych przed sądami kościelnymi. Pytają często ci, którzy dopiero zamierzają rozpocząć porządkowanie swoich spraw na forum Kościoła, radzą zaś już doświadczeni, tzn. „szczęśliwie rozwiedzeni” albo „pokrzywdzeni decyzją władz kościelnych”. Ci pierwsi, jeśli działali w sprawie sami, wołają: „nie jest ci potrzebny żaden prawnik, tylko wyrzucisz pieniądze, które przydadzą ci się później”; jeśli korzystali z czyjejś pomocy radzą w zależności od tego, czy ich prawnik okazał się osobą kompetentną, doświadczoną i uczciwą, czy raczej był zwykłym naciągaczem, który z prawem kanonicznym ma tyle wspólnego, że próbuje na nim zarobić. Ci drudzy, którym sąd kościelny nie orzekł nieważności małżeństwa, również dzielą się na dwie grupy. Podobnie bowiem będą dzielić się swoim doświadczeniem uzależnionym od tego, czy ktoś im pomagał, a przede wszystkim, jak im pomagał. Wynika z powyższego, że ile spraw, ile przypadków, ile ludzi, ile sytuacji, tyle różnych porad. Jak odnaleźć w nich prawdę? Jak je zobiektywizować? Decyzja w sprawie „rozwodu kościelnego” wiąże się zawsze z szeregiem trudności. Swego rodzaju aktem odwagi jest już bowiem samo postanowienie o wystąpieniu na drogę sądową (specyficzną, nieznaną, emocjonalną, mającą za przedmiot „najwyższą stawkę”, zmierzającą do osiągnięcia wielkiego dobra, ale zawsze niepewną, wymagającą powrotu do bolesnych i trudnych doświadczeń); dylematem jest również to, czy podjąć ryzyko działania samemu, dzięki czemu trochę się zaoszczędzi, czy raczej poszukać kogoś, kto nas przez ten proces poprowadzi. Tylko kogo? Gdzie go szukać? Co zrobić, aby nie znaleźć źle? Owszem, wielu jest takich, którzy wybierają pierwszą opcję i działają w procesie sami. Nie jest bowiem tak, że „po rozwód kościelny bez prawnika ani rusz”. Pralkę też można próbować naprawić samemu, niektórzy decydują się nawet na samodzielne kładzenie gładzi gipsowej na ścianach. I trzeba przyznać, że czasem wychodzi im to całkiem nieźle. Jednak tylko oni wiedzą, ile nerwów, wysiłku i strachu o wynik ich to kosztowało. Z drugiej strony są też tacy, którzy wezwali specjalistę od pralek oraz ekipę remontową do ścian, a potem musieli zapłacić dwa razy tyle, bo dodatkowo doszły koszty usuwania tragicznych skutków działań owych pierwszych „specjalistów”. Dlatego złotym środkiem jest najpierw odpowiedzenie sobie na pytanie, czy potrafię coś zrobić sam. Jeśli nie chcę ryzykować bądź nie czuję się na siłach w danej dziedzinie, wówczas szukam pomocy. A szukając jej, stawiam przede wszystkim na solidne wykształcenie, praktykę i profesjonalizm. Jeśli ich brak, taka pomoc rzeczywiście jedynie zaszkodzi.

Translations in context of "wielką różnice na świecie" in Polish-English from Reverso Context: Gałka muszkatłowa robi tą wielką różnice na świecie.

prawie robi wielką różnicę Definition in the dictionary Polish Examples Nie, prawie robi wielką różnicę, a odpowiedź nadal brzmi nie. Prawie robi wielką różnicę. Najwyraźniej prawie robiło wielką różnicę dla tych dwojga. Prawie robi wielką różnicę opensubtitles2 Prawie robi wielką różnicę, paniusiu. Jak to " Prawie robi wielką różnicę "? Prawie robi wielką różnice. Available translations Authors
Chciałby być kim nie jest i długo nie będzie chciałby prawie robić rzeczy z prawie czystym sercem prawie, prawie reprezentuje ulicę jednak prawie, prawie robi wielką różnicę [tylko tekstyhh.pl] Takich jak on prawie nie można spotkać taki typ jak on to nierealna postać prawie co dzień w łóżku nie śpi sam laski pieszczą go do skutku tu i tam wieczorami uskutecznia wielkie
Kolejną atrakcją turystyczną, polecaną często w Sztokholmie, jest Globen. Chciałabym krótko omówić ten aspekt i powiedzieć Wam czy moim zdaniem warto jest wydawać na to pieniądze. Jak powszechnie wiadomo Sztokholm jest drogim miastem. Wstęp do muzeum czy innej atrakcji turystycznej kosztuje w granicach 100 koron za osobę (50 zł). Dlatego moim zdaniem lepiej jest przygotować się dobrze do tej podróży i jeszcze przed wyjazdem przeanalizować co warto zwiedzić, a czego nie. Mam nadzieję, że Wam trochę w tym pomogę. W różnych postach będę opisywała te atrakcje turystyczne, które zdążyłam poznać osobiście. Napiszę Wam moją opinię na ten temat, ceny oraz podam linka do strony obiektu. Pierwszy taki post opublikowałam kilka dni temu i dotyczył on Muzeum Vasa. Dzisiejszy materiał, jak wspomniałam na początku, dotyczyć będzie Globen. Zacznę od tego czym jest Globen i jaka jest geneza jego powstania. Tak naprawdę to główny obiekt stanowi ogromna arena, w której odbywa się większość imprez w Sztokholmie. Hokej, koncerty, Monster tracki, uroczyste gale, X-Factor, Szwedzki Idol itd itd. Budynek został oddany do użytkowania w 1989 roku, czyli jeszcze w czasach prehistorycznych, kiedy to Polska mogła się pochwalić jedynie Stadionem Dziesięciolecia. Ze względu na spektakularną konstrukcję i unikalny kulisty kształt budynek został mianowany symbolem Sztokholmu i Szwecji. Według informacji podanych na stronie internetowej budowla ma średnicę 110 m, wewnętrzną wysokość 85 m, a objętość 600 000 m3. Jako ciekawostkę Szwedzi dodali informację, iż wypełnienie tej areny wodą z kranu zajęłoby 40 lat. Mhmmm, aż korci by sprawdzić. Ale wracając do tematu. Obecnie wewnątrz poza imprezami i eventami, można spożyć posiłek. Do wyboru mamy kilka restauracji i kafejek. Ale nie sama arena jest tak naprawdę magnesem dla turystów. Największą atrakcją jest możliwość odbycia krótkiej podróży dookoła kulistej budowli. Pisząc dookoła mam na myśli "spacer w chmurach", bo właśnie skyview jest tym, na co pewnego dnia się skusiłam. Wycieczka odbywa się w oszklonej gondoli, która ma kształt kulisty, tak jak budynek, wzdłuż którego porusza się na specjalnych szynach. Muszę przyznać, że patrząc na to wszystko z ziemi wrażenie odniosłam niesamowite. Pewnie dlatego nie mogłam się doczekać jak sama znajdę się na szczycie Globen i rzucę okiem na panoramę Sztokholmu. Jak pomyślałam, tak uczyniłam. Wraz z moimi przyjaciółmi udaliśmy się pewnego październikowego dnia na podbój kosmosu :) Podam teraz cenę jaką trzeba zapłacić za tą przyjemność: Dorośli: 130 koron Dzieci (4-12 lat): 100 koron Emeryci ( +65 lat): 100 koron Prywatna gondola (max 16 osób): 1950 koron. Wycieczka z szampanem (2 osoby + butelka szampana): 1055 koron Przed wejściem na pokład zostaliśmy uraczeni, krótkim, propagandowym filmem na temat Globen Arena. Całe szczęście trwało to jedynie 5 minut i mogliśmy ruszyć dalej. Podekscytowana zajęłam strategiczne miejsce koło okna (haha wszystkie miejsca są koło okna, więc nie musicie się martwić) i ruszyliśmy w górę. Gondola porusza się z zawrotną prędkością raczkującego niemowlaka, więc bez obawy zdążycie zrobić zdjęcia. Ekscytacja trzymała się mnie dosyć długo. Pomimo okropnej pogody nie mogłam się doczekać, aż dojedziemy na sam czubek. Dzielnie pstrykałam zdjęcia, mimo że deszcz zachlapał szybę. Z radością pozowałam do pamiątkowych fotek, a także pomogłam innym turystom w uwiecznieniu przygody ich życia. Po jakiś kilku minutach zaczęliśmy zbliżać się do szczytu. Emocje sięgały zenitu, co to będzie? Być na samym wierzchołku, to jak być na dachu świata....okej przynajmniej tego w Sztokholmie. I kiedy już prawie mieliśmy DOJŚĆ do celu, coś zgrzytnęło, stuknęło i gondola się zatrzymała. Zepsuła się-pomyślałam w panice. Rzuciłam okiem na współtowarzyszy, ale nie zauważywszy żądnych sygnałów świadczących o ataku stresu, lekko się rozluźniłam. Czas upływał niemiłosiernie, sekunda za sekundą, aż doszliśmy do minuty. Kiedy nadal nic się nie działo zaczęły się publiczne dywagacje. Co , dlaczego, kiedy....Teorie były różne. Od awarii, po chwilowy przystanek na drodze do celu. Jedna jednak zaniepokoiła mnie najbardziej. Nie wiem kto pierwszy wypowiedział te słowa, ale ten ból w klatce piersiowej pamiętam do dziś. Brzmiały one mniej więcej tak: A może to już koniec trasy i zatrzymaliśmy się po to żeby podziwiać widoki? Gdy usłyszałam te słowa krzyknęłam głośno: Nieeeeeeeeeeeeee!!!!!!!!!!!! No dobra, nie krzyknęłam, ale sobie pomyślałam. Bądź co bądź poczułam ogarniający mnie lęk. A jeżeli to prawda? Jeżeli nigdy nie dojedziemy na czubek? Nie chciałam w to wierzyć. Przecież taki był cel tej wyprawy, żeby stanąć na szczycie Globen. Czas upływał nieubłaganie, turyści wokół mnie pstrykali zdjęcia, a mnie ogarniała coraz większa rezygnacja. Kiedy po kilku minutach gondola drgnęła i ruszyła w dół wiedziałam, że nie ma już żadnych szans. Na ziemię wróciłam pokonana....I pomijając fakt, iż nie polecam wycieczki na jakikolwiek punkt widokowy w środku października w Szwecji, dla mnie zdobycie Globen było tylko marną imitacją tego co mogło nas spotkać na szycie gdybyśmy tam rzeczywiście dotarli. Ostateczną decyzję zostawiam Wam, ale dla mnie jest to po prostu strata pieniędzy i czasu. Gdybyście się jednak zdecydowali to Skyview jest czynny: * Informacje podane są na podstawie danych ze strony internetowej obiektu. Stan na styczeń 2013. Codziennie od 09 do 18, a w soboty od 10 do 15. Niedziela zamknięte. Dojedzie tam natomiast: Metro nr 19 Kierunek: Hagsätra.
Powinno być napisane: "Prawie masło" - "Prawie robi wielką różnicę" :D Grupa Żywiec S.A. Nadia Elmurabet on LinkedIn: Powinno być napisane: "Prawie masło" - "Prawie robi wielką Na zakończenie wakacji postanowiliśmy wybrać się na ostatnią to ostatni dzwonek przed nadchodzącą jesienią. Celem naszej wycieczki był Kjerag ( Nasz dobry przyjacielu Panie S. jak widzisz, staram się :)). Kjeragbolten to zaklinowany między skałami głaz, z którego rozciąga się piękny widok na Lysefjorden. Na dojazd ze Stavanger trzeba poświęcić około dwóch jest kręta,ale piękna....im dalej, im bliżej celu tym widoki są coraz bardziej imponujące. Swoją pieszą wędrówkę rozpoczeliśmy w restauracji Øygardstølen. Droga jest trudna,stroma i bardzo śliska. Myślę,że zajmuje od 2-3 godzin w jedną stronę. Prawie....po raz drugi w życiu stanęłam nad przepaścią, a fiord prawie jadł mi z ręki. Prawie, robi ogromną różnicę. Pogoda niestety nas zawiodła, zaczęło bardzo padać i nas zmoczyło. Po przejściu 1/3 drogi,zmuszeni byliśmy zawrócić.... Ale widoki i to co zobaczyliśmy jest nasze....i zostanie w pamięci do następnego razu,bo wyzwanie trzeba powtórzyć. Restauracja Øygardstølen sprawia wrażenie jakby zaraz miała się zsunąć w przepaść. Wypita w niej kawa była pyszna i rozgrzewająca. Tuż pod niebem... A tu moje stare zdjęcie.... byłam,weszłam,zdobyłam... Życzę Wam udanego tygodnia pełnego letniego słońca! Ja jutro mam swój ostatni dzień urlopu. . 274 447 135 154 257 196 177 481

prawie robi wielką różnicę